La Befana to czarownica znana w całych Włoszech. Z czego słynie? Na szczęście z czynienia dobra, więc jest taką dobrą czarownicą. Pomimo wielkiego nosa i ogólnie wyglądu niezbyt sympatycznego, dzieci ją uwielbiają!
Skąd wzięła się tradycja La Befany?
Nie przez przypadek wspominam o Befanie dziś, w Święto Trzech Króli. Legenda głosi, że Trzej królowie podążając za śladami małego Jezuska napotkali czarownicę Befanę. Ta, zapytana czy pójdzie z nimi, odparła, że musi najpierw dokończyć porządki. Po skończeniu pracy poleciała na miotle szukając Trzech Króli i Jezuska, niestety ich nie znalazła. Od tego czasu co roku, w nocy z 5go na 6go stycznia lata po świecie rozdając dzieciom prezenty w nadziei, że akurat trafi on do Jezuska.
Co przynosi La Befana?
Czyli we Włoszech 6 stycznia dzieci obdarowywane są prezentami. Wszystkie dzieci tego dnia szybko idą spać, by jak najszybciej dostać upominek. Aby udobruchać czarownicę dzieci zostawiają jej pomarańczę i szklankę wina. Podkreślam- szklankę wina, na pewno nie byle jakiego! Grzeczne dzieci dostają od czarownicy słodycze, całą skarpetę słodyczy! Zaś te mniej grzeczne dzieci za karę otrzymują węgielki. Nie takie prawdziwe, są to bryłki cukru zamalowane na czarno, można je kupić gotowe. A dorośli mogą sobie urządzić przyjęcie na cześć La Befiny!
Dzień kończący okres świąteczny
Jak widać Włosi Dzień Trzech Króli obchodzą inaczej niż Polacy. Dzień ten kończy długi okres świąteczny we Włoszech i jest od wielu lat dniem wolnym od pracy. Kolejna tradycją tego dnia jest rodzinny spacer na rzymski plac Navona, gdzie odbywa się słynny świąteczny jarmark. Na jarmarku można kupić oczywiście figurki Befany – szpetnej czarownicy z długim nosem i na miotle. Ale za to jakiej miłej! Bardzo podoba mi się tradycja wiedźmy rozdającej słodycze, jest taka mniej komercyjna niż Mikołaj. A Wy co sądzicie?