Zapraszam wszystkich na drugą część wpisu o prawdziwym szampanie i dobrej alternatywie ;).
Muszę przyznać, że byłam bardzo podekscytowana. Jeszcze nigdy nie piłam szampana, a co dopiero najlepszego! Drżącą ręką i z uśmiechem na twarzy sięgnęłam po kieliszek. Nasze miny musiały być szokujące bo babcia od razu zapytała co się stało ;). Niestety pierwszy łyk był jednym z trzech. Z niedowierzaniem (nikt nic nie powiedział) wzięliśmy kolejny łyk i w końcu tata zdecydował się zareagować. Słowa, które wypowiedział zapamiętam do końca życia. „Nie pij! Popsuty, otrujemy się”! Zmarszczyłam brwi i postanowiłam zaryzykować. Być może nasze kubki smakowe się mylą i nie znamy się na dobrym szampanie. Trzeci łyk był ostatnim. Ze smutkiem w oczach przyznałam tacie rację. Szampan musiał być popsuty. Co mieliśmy zrobić, wylaliśmy wszystko do zlewu i otworzyliśmy butelkę białego wina.
Wiecie co jest najśmieszniejsze w tej sytuacji? Dzisiaj już wiem, że mój urodzinowy, prawdziwy szampan nie był popsuty. Po prostu smak prawdziwego szampana, który wymaga co najmniej kilku lat fermentowania (minimum 15 miesięcy ale zazwyczaj są to 3 lata) i jego smak jest specyficzny. Prawdopodobnie dzisiaj już byśmy o tym wiedzieli i cała butelka nie zostałaby wylana do zlewu ;). Zatem sami widzicie, że zakup prawdziwego szampana nie zawsze może okazać się dobrym rozwiązaniem. Inna alternatywa dla taniego trunku z marketu?
Oczywiście będzie to genialne prosecco, które stało się ostatnio bardzo popularne. Smak delikatny, cena przystępna i bardzo dobra jakość. Polecam :).
Wszystkiego najlepszego dla Was kochani na nadchodzący Nowy Rok!
Źródło zdjęć: google.com