Miałam okazję odwiedzić wczoraj moich cudownych rodziców i przy okazji zostałam poczęstowana lekkim winem do pysznego obiadu, który przygotował mój tato. Muszę przyznać, że bardzo rzadko zdarza się, że mój tato gotuje dlatego nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Tata gotuje bardzo dobrze ale niestety jest zbyt zapracowany i nie ma czasu na gotowanie. Jego firma ma ostatnio spokojne dni więc postanowił wziąć kilkudniowy urlop. Hobby taty to między innymi gotowanie dlatego jak tylko znajduje wolną chwilę natychmiast wypędza mamę z kuchni i pichci. Zdecydowanie najbardziej lubię jak przyrządza krwistą polędwicę lub jagnięcinę. Wczoraj miałam okazję zjeść pyszną wołowinkę w sosie grzybowym, a do tego zostało mi polane bardzo dobre, lekkie, półwytrawne winko czerwone. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona, że tak bardzo mi smakowało bo nie spodziewałam się, że piję… Sofie! Wino Sofia to wino, które niegdyś pochłaniałam w gigantycznych (dosłownie ;)!) ilościach. Sofia należy do win tańszych, a wiadomo jak to jest na studiach – oszczędzamy na wszystkim ;). Pierwszy raz piłam Sofie na pierwszym roku studiów za sprawą mojej bardzo dobrej koleżanki Ani. Było lekkie, przyjemne w smaku i nie drogie. O ile dobrze pamiętam to nigdy nie bolała mnie po nim głowa więc przez długi czas Sofia była moim ulubionym winem. Oczywiście w końcu przedobrzyłam i musiałam zmienić Sofie na inne winko i tak już od paru lat nie miałam okazji skosztować tego winka – aż do wczoraj :)! I wiecie co, chyba kupię sobie kilka butelek ;). Polecam bo jest to dobre, lekkie wino stołowe w przystępnej cenie.
Źródło ikony wpisu: vinisfera.pl