Niedawno znajoma zapytała mnie skąd ja to wszystko o winach wiem ;). W zasadzie sama zaczęłam się nad tym zastanawiać i doszłam do wniosku, że to lata doświadczenia i obcowania z winem ;). Moją pierwszą lampkę wina wypiłam jak skończyłam szesnaście lat i doskonale pamiętam jaka byłam zachwycona smakiem tego trunku, a żeby było ciekawiej to zdradzę wam, że poczęstowała mnie… moja babcia! Zresztą miłość do win mam chyba właśnie po niej bo ona podobnie jak ja była jego fanką. Babcia Amalia to mama mojego taty. Była dosyć surową kobietą ale za to bardzo pogodną. Pamiętam, że do obiadu zawsze stawiała dwa rodzaje wina chociaż sama piła wyłącznie czerwone i wytrawne. Jak tylko skończyłam szesnaście lat babcia Amalia zawołała mnie na obiad do siebie (mieszkaliśmy dwa piętra niżej) i postawiła czerwone wytrawne wino, które sama przywiozła z Francji. Powiedziała, że w tym wieku już należy wiedzieć jak smakuje wino i mam wypić całą lampkę do obiadu. Ona zaczęła pić wino w wieku piętnastu lat i stwierdziła, że to właśnie dzięki niemu tak dobrze się czuje i młodo wygląda. Z tym akurat bym się spierała bo babcia może i była zdrowa 'jak koń’ jak to się mówi 😉 ale młodo to nie wyglądała. Bardzo wcześnie osiwiała i miała kilka nadprogramowych kilogramów, a do tego mnóstwo zmarszczek na buzi więc według mnie wyglądała dokładnie na swoje lata. Oczywiście nie wyprowadzałam jej z błędu bo na pewno byłaby na mnie zła i usłyszałabym 'to i owo’ na temat swojego wychowania ;). Tak czy inaczej to chyba babcia Amalia zaraziła mnie miłością do wina i od szesnastego roku życia zbieram tą swoją wiedzę i doświadczenie :).
Źródło ikony wpisu: keitochansays.com