Wiecie, że robię wino z ryżu. Ale na tym nie poprzestaję! Bardzo spodobało mi się samodzielne wykonywanie win, drinków itd. Szukam właśnie inspiracji na kolejne wina. Bardzo zaciekawiło mnie wino z głogu.
Najpierw o smaku, podobno jest niczym wino gronowe. Mówi się, że nie ustępuje mu w aromacie, barwie i smaku. Aż tak optymistycznie bym do tego nie podchodziła, ale zapewne jest bardzo smaczne. Inspirację znalazłam w książce Pana Piwowarczyka- Wina domowe.
Zaczynamy?
Najlepiej nadają się owoce głogu zebrane w zimie, a więc przemrożone. Można także sporządzić wina (ciemne) z głogu suszonego. Korzystne jest usunięcie resztek kwiatostanów i pestek. Dalej przechodzimy już do produkcji właściwej. Przedstawiam metodę zapewniającą dającą wino o większej zawartości witamin. A to ze względu na to, że owoców nie zalewamy wrzątkiem jak można uczynić. Owoce będą wtedy bardziej oczyszczone ale jak wspomniałam, mniej wartościowe pod względem witamin. Jeśli używamy owoców głogu z mniej sprawdzonego źródła, lepiej je przepłukać wrzątkiem.
Wykonanie
Potrzebne nam będzie 5 kg wymytych i osuszonych owoców. Gnieciemy je wałkiem na stolnicy lub miażdżymy w kamiennym naczyniu. Następnie owoce wsypujemy do balona, zalewamy 10 l przegotowanej i ostudzonej wody, dodajemy 1 kg cukru, 8 g pożywki i matkę drożdżową. Balon zamykamy szczelnie korkiem z rurką fermentacyjną. Po 3 dniach dodajemy 2 kg cukru. Po tygodniu odcedzamy moszcz przez wyprany, wyparzony i wyprasowany gorącym żelazkiem woreczek flanelowy. Pozostałe w woreczku owoce wygniatamy. Jeżeli dodamy jeszcze 1 kg cukru, to otrzymamy wino mocniejsze. Po miesiącu ściągamy wino znad osadu. I czekamy… Sprawdzamy smak wina po 2-3 miesiącach.