Przy okazji tematu win na naszym ostatnim babskim spotkaniu pojawił się temat… nalewek. Temat pojawił się dosłownie bo koleżanka przyniosła ze sobą nalewkę z pigwy, którą dostała od swojej teściowej. Teściowa koleżanki jest fanką nalewek domowych i w swoim zbiorze ma gdzieś dwieście butelek! Koleżanka nie przepada za nalewkami ale ta jedna z pigwy bardzo jej smakuje. Osobiście także nie przepadam za nalewkami więc nie ukrywam, że nie miałam ochoty na degustację nalewki z pigwy ale czego się nie robi dla przyjaciół ;). Ku mojemu dużemu zaskoczeniu nalewka była bardzo ale to bardzo smaczna! Nie za słodka i nie za gęsta, a przede wszystkim nie za mocna ;). Pamiętam, że jak byłam dzieckiem i moja babcia robiła nalewki z jagód. Wielokrotnie jej pomagałam i może nawet udałoby mi się dzisiaj odtworzyć przepis? Nalewki z jagód babci były słynne w całej naszej rodzinie. Na każdym spotkaniu rodzinnym i w każde święto był wręcz obowiązek wypicia co najmniej jednego kieliszka. Oczywiście dzieci nie miały takiego obowiązku ;). Dopiero, kiedy skończyłam osiemnaście lat to babcia poczęstowała mnie swoją nalewką. Faktycznie była bardzo dobra ale jak dla mnie za mocna i zdecydowanie za słodka. No i właśnie dlatego nie przepadam za nalewkami. Są tak słodkie, że aż mdli i do tego tak mocne, że ciężko przełknąć nawet łyczek! Nalewka, którą zrobiła teściowa mojej koleżanki była totalnym przeciwieństwem dotychczas znanych mi nalewek. Delikatna, lekko słodka, a nawet odrobinę kwaśna – bardzo smaczna :). Może miałam złe doświadczenia z nalewkami w „młodości” i dobre nalewki powinny być właśnie takie jak ta z pigwy?
Źródło ikony wpisu: przepisy.magazyn-kuchnia.pl