Korkociąg korkociągowi nierówny…

Dzisiaj będzie trochę bardziej abstrakcyjnie i luźno bo będzie o… otwieraczach do win, a w zasadzie o jednym typie otwieraczy ;). W domu mam kilka rodzai otwieraczy ale tak naprawdę korzystam tylko z jednego. Dlaczego zatem trzymam w szufladzie trzy otwieracze? Jeden został mi po poprzedniej lokatorce i jakoś jeszcze nie miałam okazji go wyrzucić, drugi kupiłam sobie sama, a trzeci dostałam kiedyś od mamy. No i pech chciał, że swój zostawiłam u koleżanki na babskim wieczorku więc musiałam sięgnąć po ten od mamy albo po byłej lokatorce. Niestety oba otwieracze to typowe proste korkociągi, które wkręcamy w korek i wyyyyyyyciągamy. No właśnie i tutaj pojawia się mały problem bo strasznie nie lubię takich otwieraczy. Jestem delikatną kobietką, która nie ma aż tyle siły albo może po prostu nie potrafię takiego korkociągu prawidłowo używać, w każdym razie zawsze bardzo się namęczę zanim uda mi się otworzyć wino. Już kiedyś obiecałam sobie, że wyrzucę te dwa korkociągi i kupię w zamian elektryczny ale ciągle jakoś to odkładałam na później. No i dzisiaj nadszedł ten dzień, że chciałam sobie wypić lampkę czerwonego wina do kolacji, a tu się okazuje, że to jednak wcale nie będzie takie proste i przyjemne jakby się wydawało ;). Oczywiście ochota na lampkę wina była silniejsza od niechęci do otwieracza do win więc postanowiłam nie odpuszczać. Po pięciu minutach siłowania się z korkociągiem w końcu otworzyłam wino i z lampką w dłoni usadowiłam się w fotelu i odpłynęłam :). Aby jednak nie powtórzyć błędów – dwa korkociągi znalazły się w koszu na śmieci, a na liście zakupowej dodałam elektryczny otwieracz ;).

Źródło ikony wpisu: pl.wikipedia.org

Leave a Comment